Obserwatorzy

niedziela, 2 października 2022

2.10 Trudna podróż do domu...

Wczorajszy lot był opóźniony ponad 3h. Niesamowite, ponieważ z lotniska w Curacao odlatuje reptem kilka lotów dziennie...

W końcu wylecielismy. Wszytko ok, tylko pytanie, na którą będziemy w Amsterdamie. Estymaty nie są najkorzystniejsze - mamy wylądowac po 11 (zamiast przed 9). Poza tym lot przebiega spokojnie. Natomiast bardzo słaby był fakt, że kapitan był bardzo rozgadany, ale wyłącznie po holendersku. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby kapian przez cały (długi!) lot nie powiedział ani słowa po angielsku! Bardzo chamskie i nieeleganckie zachowanie. Szczególnie, że mieliśmy jakieś kłopoty i opóźnienia.

Lądujemy faktycznie po 11, ale... samolot zamiast zaparkować przy rękawie, stanął gdzies na płycie. Czekaliśmy z pół godziny. Nie wiemy na co, bo info jedynie po holendersku usłyszeliśmy. W końcu się udało! Nóż czasu coraz bliżej gardła... Biegiem przeciskamy się na sam początek pielgrzymki z samolotu. Błyskawicznie pokonujemy odprawę paszportową i dostajemy się od taśmy z bagażami. I tu były największe schodki: nigdy (może poza Kuba) nie czekałem tak długo na bagaż! Taśma wypluwała po kilka bagaży i przerwa. Kilka znowu i przerwa... Nasz plecak wyjechał jako jeden z ostatnich chyba. Odebraliśmy go zdaje sie chwilę po 13!!!

W międzyczasie przeanalizowalśmy, że nie ma szans zdążyć do Eindhoven pociągiem. 44euro poszło w błoto... Wykombinowaliśmy, że jedynie jest szansa zdążyć taksówką. Bolt pokazał 143eur (najtańsza opcja). Nie mamy wyjścia. Nie ma alternatywnych lotów, ani innych opcji przejazdu.

Po odebraniu bagażu, biegniemy na zewnątrz. Łapię jakies taxi, gość mówi 250eur:/. Czyli jednak Bolt... znajdujemy kierowcę, a ten mówi, że ok ok, ale bez aplikacji (bo mu się pewnie nie opłaca). Mówimy o 125km. Czas przejazdu 1h 15min. Wygląda na to, że nie zdążymy. Prosimy o jak najszybszą jazdę. Kierowca jednak jechał bardzo spokojnie i przepisowo. W międzyczasie dostajemy info, że lot jest opóźniony 30min. SUPER! Mamy szansę! Chyba.. Niby odprawianie bagażu jest do 40min. przed ODLOTEM.

Dojeżdżamy na lotnisko o 14:30 (15:05 był nasz planowy odlot, po opóźnieniu 15:35). A tu armagedon! Ludzie do odprawy stoją w kolejce na chyba 100m - przez całe lotnisko w środku i paredziesiąt metrów na zewnątrz! Tak, przed drzwiami stała kolejka!

Wchodzimy do środka... nie ma klasycznych okienek odprawy bagażowej, są jakieś automaty samoobsługowe. Pierwszy raz coś takiego wiedzę. Natomiast szybko dowiadujemy się, że nasza odprawa bagażowa jest już zamknięta. Wrrrr... Nie ma szansy zążyć, jak staniemy w tej długiej kolejce. Przeciskamy się jakoś na początek. W międzyczasie rodzi się "plan B". Bierzemy duży plecak ze sobą i zobaczymy, co się stanie. Nie mamy nic do stracenia, oprócz kilku płynów i mojego scyzoryka. Basia mogłaby polecieć, bo ma tylko bagaż podręczny, ale ja.. nie wiem co. Napieramy na kontrolę bezpieczeństwa. Rzucamy plecak. Oczywiście nie przechodzi. Pani mówi, że scyzoryk w nim jest. Oddaję go, ale plecack już bez ponownej kontroli dostajemy do ręki. Pędzimy do bramki, a tam już zaczyna się boarding. Miałem wykupione 2 szt. bagażu podręcznego, więc może się uda. I... udaje się! Z wielkim plecakiem wchodzę do samolotu (+ drugim mniejszym). 
Do Krakowa dolatujemy juz bez problemu (choć z opóźnieniem). Uff... co za dzień! Do zobaczenia!

1.10 Ostatni dzień... na Curacao

Niestety nie wykorzystaliśmy całego pecha jeśli chodzi o loty- Tui przysłało nam rano informację, że z Curasao odlecimy ponad 2h później. Jest to o tyle problematyczne, że jutro mamy lot do Krakowa o 15 i zostaną nam tylko 4h godziny żeby przejechać z Amsterdamu do Eindhoven. Zobaczymy co będzie. 

Przynajmniej nie musieliśmy się spieszyć z pakowaniem. Zjedliśmy spokojnie śniadanie, wypiliśmy po 2 kawy i wyszliśmy o 12 na skwar- było ponad 30 stopni. Kupiliśmy soki z lodem i zobaczyliśmy wybrzeże oraz park z mangrowcami.
 Drogę przecinały nam ogromne iguany. Największa miała ponad metr długości i przebiegła nam  drogę. Są  dość płochliwe, ale jeśli nie wykonuje się gwałtownych ruchów to da się im zrobić zdjęcie. 
Później odwiedziliśmy centrum miasta i zjedliśmy obiad. 
W drodze powrotnej czekała nas niespodzianka- most był złożony. W zamian kursował darmowy prom, na który się zabraliśmy. 
W hotelu wzięliśmy prysznic przy basenie i autobusem dojechaliśmy na lotnisko. W ramach rekompensaty za opóźnienie lotu dostaliśmy po kupnie o wartości 5$. Za dwa udało nam się kupić  pizzę, która okazała się mikroskopijna.
 Teraz czeka nas 10h lotu, a później dzika gonitwa na drugi koniec Holandii, żeby złapać samolot do Krakowa.

sobota, 1 października 2022

30.09 Plażowanie na Curacao

Dziś wybraliśmy się na drugi koniec wyspy, żeby zobaczyć inne plaże.
Ponieważ nie wynajmowaliśmy  samochodu byliśmy zdani na transport publiczny. Za bilet zapłaciliśmy 7.5 złotego, a autobus zawiózł nas aż 40 kilometrów na samą północ. Wyspa jest nietypowa. W jednym miejscu miała tylko 3km szerokości i było widać obydwa wybrzeża. Poza tym nigdzie nie ma żadnych pól uprawnych, tylko dziko rosnące krzewy i kaktusy. I wszędzie ta sama zabudowa niskich, kolorowych domków. Żadnych fabryk, magazynów, nic. 

Po prawie godzinie dotarliśmy na Playa Grandi- miejsca słynącego z możliwości oglądania żółwi. Sama plaża nie jest szczególnie piękna- kamienista i mała. Ale jest tam pomost, gdzie patroszą ryby, co przyciąga pelikany. 
Obydwoje mieliśmy szczęście i udało nam się zobaczyć żółwie. Miały z pół metra długości i pływały sobie dość blisko brzegu. To było niesamowite.

Później odwiedziliśmy jeszcze dwie plaże, które były  piaszczyste i miały turkusowy kolor wody. 
Wróciliśmy autobusem, tak jak przyjechaliśmy. Okazało się że niepotrzebnie szliśmy w słońcu 2 km po asfaltowej drodze, bo autobus przyjeżdża pod samą plażę. Niestety nie było to nigdzie zaznaczone, a przystanki nie mają rozkładów jazdy.

Wieczorem wyszliśmy po raz ostatni na drinki. Czeka nas jutro długa droga do domu.