Przynajmniej nie musieliśmy się spieszyć z pakowaniem. Zjedliśmy spokojnie śniadanie, wypiliśmy po 2 kawy i wyszliśmy o 12 na skwar- było ponad 30 stopni. Kupiliśmy soki z lodem i zobaczyliśmy wybrzeże oraz park z mangrowcami.
Drogę przecinały nam ogromne iguany. Największa miała ponad metr długości i przebiegła nam drogę. Są dość płochliwe, ale jeśli nie wykonuje się gwałtownych ruchów to da się im zrobić zdjęcie.
Później odwiedziliśmy centrum miasta i zjedliśmy obiad.
W drodze powrotnej czekała nas niespodzianka- most był złożony. W zamian kursował darmowy prom, na który się zabraliśmy.
W hotelu wzięliśmy prysznic przy basenie i autobusem dojechaliśmy na lotnisko. W ramach rekompensaty za opóźnienie lotu dostaliśmy po kupnie o wartości 5$. Za dwa udało nam się kupić pizzę, która okazała się mikroskopijna.
Teraz czeka nas 10h lotu, a później dzika gonitwa na drugi koniec Holandii, żeby złapać samolot do Krakowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz