Obserwatorzy

wtorek, 8 listopada 2016

8.11 Wyspa Siquijor

Pobudka o 7. Bardzo kiepskie śniadanko w cenie, ogarnelismy się, wypozyczylismy skuter (27zl za 24h) i w drogę dookoła wyspy.

Tak więc najpierw wodospady Lugnason. Klimatyczne, bez turystów. Potem 400letnie drzewo. I znowu wodospady: Cambugahay, gdzie znowu się popluskalem. Punkt następny - plaża Kagusuan na końcu świata  (wschodni kraniec wyspy).

Zglodnielismy, wiec szybki lunch w bardzo lokalnej knajpie w Maria, a raczej jadlodajni...

Kolejny przystanek to Larena. Pytaliśmy w porcie o możliwy transport na Bohol jutro. Niestety nic.

Pojechaliśmy wiec znowu wgłąb wyspy na punkt widokowy. Punkt zacny, jednak korony drzew juz go dosiegly. Panorama wiec pezepiekna, jednak zasłonięta.

Teraz ponownie kierunek informacyjny - port w mieście Siquijor. Cóż, kantorek powinien być czynny do 22, ale o 17 zastalismy go zamkniętego. Tak więc powrót do naszej Villa. Po drodze zahaczylismy o plażę Pailton. Na zachód słońca spóźnilismy się oczywiście z 15min.

Prysznic, kolacja i siedzimy w całkiem ładnie urzadzonym restobarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz