Wyjeżdżamy na północ od Peć do wodospadu White Drin. Tu znów pozytywne zaskoczenie: darmowy parking, wstęp oraz świetnie przygotowana infrastruktura. Ścieżki, mosty, punkty widokowe dookoła wodospadu. Rewelacja!
Pomimo deszczu bardzo się nam podobało. Aby nieco się ogrzać i osuszyć poszliśmy na kawę do restauracji leżącej tuż przy rzece:
Jedziemy w stronę Prisztiny. Kolejny przystanek robimy w Sanktuarum Niedzwiedzi, na wschód od Prisztiny. Są tutaj uratowane misie, które były jeszcze do niedawna "maskotkami" w różnych miejscach w kraju. Jest ich tu 20, każdy ma swój duży wybieg, zaangażowany w naturalny sposób.
Kosowo to kraj powstały w 2008 roku na terenie byłej Jugosławii, zamieszkany obecnie głównie przez Albańczykow oraz mniejszacią Serbów. A w obecnej chwili są zamieszki w północnej części kraju właśnie na tle etnicznym. Znaki z nazwami miejscowości są tutaj dwujęzyczne. A wiele nazw miejscowości ma zamalowaną farbą nazwę po serbską.
W końcu docieramy do Prisztiny. Dziś nocujemy w apartamencie. Po ogarnięciu się idziemy na kolację do klimatycznej knajpy Liburnia.
Potem spacer po centrum Prisztiny, ale oprócz deptaku z kawiarniami i sklepami to naprawdę nie ma co zwiedzać. Docieramy do głównego punktu: napisu "Newborn", który prawdopodobnie wskutek ostatnich problemów wygląda tak:
Jaka klimatyczna ta restauracja, mam nadzieję, że było smaczne jedzonko
OdpowiedzUsuń