Obserwatorzy

wtorek, 7 listopada 2017

5.11 Pętla Pakse- dzień 1

Pobudka przed 7, zebranie tobołków, śniadanie i chwile po 8 meldujemy się u naszego Belga z wypożyczalni motorków. Zostawiliśmy duże plecaki i wyruszyliśmy w kierunku Bolaven Plateau.

Pierwszy przystanek - wodospad Tad Pasuam. Nic nadzwyczajnego, ale zapłacić kilka koralików trzeba. Oprócz wodospadu, była tam mini-wioska etniczna, ale też pustawo.

Drugi przystanek - plantacja kawy u pana Vieng'a. Opłata za opowiadanie o kawie - 15k kip. Próbowałem też jego organicznej kawy - niedobra. Nic straconego, kupiłem 0.5kg ziarenek, wiec możecie tego spróbować w Krakowie;).

Następny przystanek - wodospad Tad Hang. Wstęp gratis, zero ludzi. Kolejny odhaczony.

Powoli musieliśmy szukać noclegu i czegoś do zjedzenia. Bane Khouaset i wodospad Tad Lo z mostu. Zjedliśmy kolacje w Palame. Miejsc do spania juz nie było, więc padła decyzja, że ryzykujemy o jedziemy do Capitan Hook'a - ponoć legenda w tym regionie.

Dojechaliśmy juz po zmroku. Hook mieszka w małej wiosce należącej do lokalnego plemienia. To nie są Laotanczycy. Mieszkańcy mają swój język i praktycznie nie opuszczają wioski. Wieczór spędziliśmy z naszymi gospodarzami oglądając... tajski boks w TV.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz