Dziś pobudka o 7:45. Za 1h wyruszamy na typowa wycieczkę po okolicy. Najpierw krótka wizyta w malutkiej Jaskini Słonia. Drugi punkt to zwiedzanie jaskini na dużych dętkach od ciężarówek ponieważ była bardzo niska i płynęła nią rzeka. Tutaj nazywają to "tubing". Po tej aktywności dostaliśmy lunch na liściach bananowca.
Teraz przesiadamy się na kajaki i płyniemy z nurtem rzeki kilka kilometrów. Dłuższy przystanek na relaks i park linowy dla chętnych (zipline). Maciek korzystał.
Stąd płyniemy już prosto do miasteczka. Szybki prysznic dzięki uprzejmości naszej pani gospodarz, szybki posiłek przed wyjazdem i o 15 ruszamy do Luang Prabang. Droga zła, kręta, prowadzi przez góry, ale zarazem chyba jedna z bardziej malowniczych w Laosie. Szkoda, że nasz kierowca-pirat drogowy nie chciał się nigdzie po drodze zatrzymać.
O 19 byliśmy na miejscu. 400m od naszego noclegu, tym razem zarezerwowanego wcześniej. kolacja na nocnym markecie i na koniec trafiliśmy do chyba najbardziej znanego baru w Luang Prabang - Utopia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz