Obserwatorzy

czwartek, 16 listopada 2017

O hegemoni dolara [Maciek]

Oficjalną walutą Kambodży jest Riel.
1 PLN = 1 126 KHR (czyli z grubsza upitalamy 3 zera z tutejszej ceny)
Ale ciekawiej robi się w przeliczeniu na dolary
1 USD = 4 060 KHR
Turyści mogą spokojnie płacić za wszystko w dolarach, tutejsi sprzedawcy nawet nie trudzą się w podawaniu cen w Rielach.
Dolar pojawił się w Kambodży w 1992, razem z pracownikami UNTAC (United Nations Transitional Authority in Cambodia), czyli misji pokojowej ONZ w celu zakończenia wojny domowej w Kambodży, przeprowadzenia wolnych wyborów i ustanowienia rządu (o ciężkiej historii Kambodży z zaskakującą dużą smutną ilością punktów wspólnych z historią Polski w innym poście, jak nazbieram więcej informacji i opinii lokalesów). Pracownicy UNTACu dostawali pensje w dolarach, i woleli wydawać ją w dolarach. Przedsiębiorczy khmerowie szybko nauczyli się nie robić z tego problemu i co więcej dostrzegli stabilność zielonych w stosunku do mało przewidywalnej rodzimej waluty.


Prawdziwa popularność Kambodży i rozpowszechnienie się dolarów przyszła z kolejnym krokiem milowym dla tego kraju czyli Angeliną Jolie. W 2000r w kompleksie świątyń Angkor Wat (świątyni Ta Prohm) kręcone były sceny do filmu Tomb Raider. Razem z ekipą filmową płacącą w dolarach, uwielbieniem do Angeliny i Brada przez Khmerów przyszedł również rozgłos dla kompleksu świątyń Angkor Wat (finalista 7 nowych cudów świata) i Kambodży jako takiej. Razem z filmem przyszła masa turystów i jeszcze więcej dolarów.


Nic tak nie wywołuje uśmiechu na twarzy khmera jak widok twarzy amerykańskich prezydentów. Prawdopodobnie pierwszą rzeczą jaką uczą się mówić małe dzieci zamiast ma-ma czy ta-ta  jest łan dooollllhhaaaa. Małe dzieciaki uczone są tutaj przedsiębiorczości łamanej na wciskalnictwu, po trochu wykorzystujące naiwność i łatwowierność turystów. Małe pyrtki, które ledwo nauczyły się chodzić mają wyuczone najważniejsze kwestie sprzedażowe, które powtarzają jak swoją mantrę:
  • Hey lady, 2 magnets - one dollha
  • 10 postcards - one dooollhhaaa, look i have: one, two, three, four, five, four, five, six, seven, eight, nine, ten
  • No money do go to school
  • Give me one dolllhaaaa
Wiele więcej konwersacji z nimi się nie przeprowadzi, gdyż zapętlają się na powyższych kwestiach. Są nieustępliwe i nie uznają nie. Wielu handlowców mogło by się od nich uczyć podejścia. Tutaj jakiekolwiek dolary przyniosą będzie zarobkiem dla całej rodziny.


Co ciekawe, dolar rozpowszechnił się tak, że lokalesi sami też nie mają problemów w rozliczaniu się między sobą w dolarach. Przy miejscowościach  bliżej granic równie dobrze można płacić w tajskich bahtach, wietnamskich dongach czy laotańskich kipach. Można otworzyć rachunki bankowe w dolarach, z bankomatów można wyciągać dolary. Wygląda na to, że wiara w lokalną walutę jest dość nikła. Jedynym zastosowaniem rieli jest wydawanie reszty z jednego dolara, więc każdy wie że 2000 koralików to pół dolca i.. W sumie tyle potrzebnej wiedzy. Kiedy chcieliśmy zapłacić za cały posiłek z uzbieranych koralików wszyscy patrzyli na nas jak na kombinatorów i dziwaków.


Na pytanie jak rząd ściąga podatki z takich przychodów, wszyscy machają ręką, mówiąc że nia mają szans tego sprawdzić. Pieniądze przechodzą tutaj z rąk do rąk bez żadnej ewidencji, jedyny rachunek jaki dotej pory dostaliśmy to ten z większego supermarketu z cenami dla białasów.


Jak to można ocenić? Dla turystów jest to na pewno wygodne, nie trzeba bawić w wymiany, opłaty za konwersję, zbójeckie spready z banków, łatwo można sobie przeliczyć ile się wydaje w złotówkach. Dla lokalnej ludności dolar daje stabilność, niweluje ryzyko kursowe i inflacyjne zapędy rządu. Dla Kambodży jako takiej ma to pewnie najgorsze skutki jako takie, ale nie wiem czy poziom ściągalności podatków byłby wyższy gdyby płatności byłyby tylko w rielach. To bardziej kwestia mentalności niż faktycznej waluty. Zacząłem się potem zastanawiać czy Kambodża nie jest wręcz wzorem dla innych krajów, w jaki sposób wolność gospodarcza powinna być realizowana. Bo niby dlaczego ja jeśli umówię się ze swoim szefem, nie mogę dostawać pensji w dolarach, a u babuszki w targu płacić za pietruszkę w euro, elektronikę kupić sobie w sklepie za złotówki a koledze oddać z piwo w bitcoinach? Banki centralne bardzo skrupulatnie pilnują aby nikt ich monopolu nie naruszył, gdyż dzięki temu mogą dowolnie wpływać na realną inflację i ceny. Wolny rynek na poziomie walutowym nakazywałby pewnie większą powściągliwość rządu w generowaniu pieniędzy z budżetu (vide QE robione przez Europejski Bank Centralny, czyli dodruk 60mld € z powietrza w celu ratowaniu nierentownych wielkich spółek i redukcji długu UE poprzez wzrost inflacji).


Jak to będzie wyglądało w przyszłości patrząc w skali mikro (najazd chińskich turystów na Kambodżę, którzy  stanowią już zdecydowaną większość turystów tutaj) oraz w skali makro (ofensywa Chin w regionie, wycofywanie się z petro dolara) za parę lat pewnie za wejściówkę do Angkor Watu zapłacimy zamiast 62$, 400 chińskich juanów. Lepiej zapamiętajcie symbol  ¥ . A o folkorze chińskich turystów dowiecie się z następnego odcinka przeminęło z Maciejem.


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałem okazji widzieć waluty Kambodży i w sumie wygląda ona na dość ciekawą jeśli chodzi o kwestie kolekcjonerskie. Zastanawiam się, czy również mają oni coś takiego jak monety kolekcjonerskie http://www.skarbnicanarodowa.info.pl/monety-kolekcjonerskie które są emitowane w niskim nakładzie. Jeśli tak, to na pewno warto się tym zainteresować i może pokusić się o zdobycie do własnej kolekcji numizmatycznej.

    OdpowiedzUsuń