Obserwatorzy

piątek, 10 listopada 2017

O potędze nicnierobienia [Maciek]

Oficjalna nazwa Laosu to Lao People's Democratic Republic. Laos PDR często rozwijane jest przez lokalnych i pogodzonych już z życiem turystów jako Please Don't Rush.

Myśleliśmy że w Kambodży ludzie są leniwi. Jednak Laos pod względem wyluzowania to jest światowa czołówka. Gdyby nicnierobienie byli dyscypliną olimpijską to Laos zgarniałby wszystkie medale. No ale to by trzeba zgłaszać do MKOLu, papiery wypełniać, starać się. Więc na razie waleczni Laotanczycy trenują tylko na swoim podwórku w nadziei, że ktoś zgłosi to za nich. Może ten tekst zapoczątkuje szlachetny ruch nicnierobienia na światową skalę.

W Kambodży oburzalismy się że w nawet turystycznych miejscach ludzie słabo mówią po angielsku. Laos wyniósł to na nowe poziomy. Zajechalismy na wyspę Don Det, główne miejsce sławnego 4000 Island na mekongu, miejsca które m wszelkie papiery, żeby ściągać rzesze turystów. Z poprzednich wypraw przywyklismy to ataku ludzi wciskajacych Ci nocleg zanim dobrze zdążysz stanąć na lądzie. Na Don Decie przywitały nas 2 psy które też nie za bardzo próbowały wcisnąć nam swoje usługi łaszenia i żebrogłasków. Pomyślelismy że może taki zapieprz w apartamentach że nie ma kto nagabywac. Udaliśmy się więc na chybił trafił poszukać czegoś. W każdym ośrodku największym wyzwaniem było.. znalezienie kogokolwiek. Szliśmy krzycząc sabadieeeee (laotanskie hello, koniecznie przeciągle miauczenie na końcu niczym kot w pralce) w nadziei że ktoś nas usłyszy. Moglismy sobie zaglądać do pokojów, bawić na recepcji, zakładać strój hipopotama I biec przez pola pszenicy. Nic. W końcu jakieś dziecko zaciekawione białasem wyhyneło za winkla, porwalismi je I zagrozilismy że przeczytamy jej całe Nad Niemnem jeśli nie zaprowadzi nas do swoich rodziców. Zawsze działa. Potem już krótka standardowa wymiana zdań
- Do you have room for 3 people?
- Yes
- With air-con?
- Yes
- How much is it?
- Yes
- So how much?
- eee No?
Żeby wiedzieć że jesteśmy w punkcie wyjścia. Piotr zaczął wyciągać kieszonkowe wydanie Orzeszkowej żeby wiedzieli że z nami to nie przelewki. W końcu w pidgin English dobijamy krwawego targu. 110k Kip I 2 tomiki Słowackiego za 2 łóżka i 3 kurczaki.

Jedziemy sobie na motorkach przez płaksowyż Boulaven. Wszyscy jadą według mapy i wskazówek Pana Belga wynajmującego skuterki. A mapa  mówi że mniej więcej w połowie jest fabryka jedwabiu i herbaty, brzmi jak dobry pomysł na chwilowy odpoczynek dla wytrzesionego tyłka. Zajeżdżamy. Nikogo nie ma. Zaczynamy chodzić sobie swobodnie po fabryce gdzie cześć maszyn chodzi sama bez nadzoru. Zaczynają nam się przypominać wszystkie początki horrorów jakie widzieliśmy. Zaczęliśmy się kłócić kto będzie odwlokiem w ludzkiej stonodze jeśli to będzie jednak ta wersja horroru. Zaczalem zagłębiać się coraz dalej w głąb fabryki przeciągle krzycząc sabadieeeee. W końcu przez szybke w jednym z pokoikow zauważyłem laotanczyka w swoim naturalnym środowisku : śpiącego na hamaku. Zastanawiałem się na początku czy jeśli go zbudze to czy nie zwale sobie na łeb komanda Greenpeaceu. Ale chęć posiadania zielonej herbaty z Laosu wygrała. Postukalem w szybke, zaśpiewalem kiedy ranne wstają zorze, I jakoś dobudzilem gostka. Na migi wytłumaczyłem mu czego potrzebujemy, bo jego angielski kończył się na.. nie on się nawet nie zaczynał. Dobicie targu było pewnym wyzwaniem ale najważniejsza umiejętnością na wyprawach są kalambury. Moim zdaniem to powinien być obowiązkowy przedmiot na maturach. Nie chcecie nawet wiedzieć jak kupowałem w aptece elektrolity na sraczkę dla Piotra..

Drugim po łan dolllhaaa najczęściej słyszanym słowem w Azji jest tuktuk. Gdziekolwiek jesteś, cokolwiek się stanie, zawsze jest Pan że swoim motorkiem jakąś dobudówką do niego gotowy Cię przewieźć nawet 300m dalej. Przechadzając się po ulicach słyszy się miarowo wypowiadane tuktuk? Hello ser, tuktuk? W Laosie tuktukarze roziweszaja sobie hamaczki w tuktuku I jeśli akurat będzie na tyle rozbudzony to spyta się na wpół ziewajac : tuktuk? Poczym znów zasypia.
Bo turystów trzeba umieć sobie wychować. Jak turysta będzie coś chciał to zapyta, i obudzi najpierw, I znajdzie wcześniej.
Bo nicnierobienić to trzeba umieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz