Obserwatorzy

środa, 18 września 2024

18.09 Mombasa i transport do Voi

Nasz lot miał dość nietypowy przebiieg, gdyż mieliśmy międzylądowanie w Atenach, gdzie tankowaliśmy i dosiadło się sporo nowych pasażerów. Następnie dolecieliśmy do Addis Abeby w Etiopii, gdzie mieliśmy już normalną przesiadkę na lot do Mombasy.
 Do miejsca docelowego dotarliśmy z półgodzinnym opóźnieniem, czyli ok. 12.
Lotnisko w Mombasie jest niewielkie i wszystko poszło sprawnie: kontrola paszportowa, odbiór bagażu. Kolejny punkt, jaki mieliśmy do zrealizowania, to zorganizowanie gotówki. Częściowo wypłaciliśmy z bankomatu, a częściowo wymieniliśmy w kantorze. Następnie kupiliśmy kartę SIM. W międzyczasie, oczywiście jakiś kierowca taxi nas sobie upatrzył i zagadywał, żebys nas zabrać na dworzec kolejowy. Ulegliśmy mu, bo się starał i był miły, pomimo że był droższy od Ubera.
Na bardzo okazale wyglądający dworzec dotarrliśmy sprawnie (8km). Natomiast mocno nas zaskoczyły procedury bezpieczeństwa. Przed wjazdem na teren dworca musieliśmy opuścić taksówkę i została ona sprawdzona pod kątem obecności broni czy przedmiotów niebezpiecznych. Następnie nasze bagaże były sprawdzane przez... psy policyjne. Potem bagaże były prześwietlane i został znaleziony mój scyzoryk, którego ponoć nie wolno wieźć w pociągu. Wynegocjiowałem, aby jednak został ze mną.
Dalej było kupno biletów - również nie jest trywialne, bo nie można płacić gotówką. Zapłaciliśmy kartą. Dalej już tylko kontrola biletów przed wejściem na właściwą część dworca, ponownie prześwietlanie bagaży i scyzorykowe negocjacje z kolejną osobą. Uff, udało się! Po przejściu dalej zostaliśmy przechwyceni przez restauracyjnych  zachęcaczy i skusiliśmy się na obiad. Był to pierwszy kontakt z kenijskim jedzeniem i wypadł poprawnie. Dania były bardzo proste.
O 15 wyruszyliśmy do Voi. Pociąg jechał sprawnie, aczkolwiek niespiesznie. Dotarliśmy planowo o 16:40, skąd za darmo odebrał nas nasz jutrzejszy kierowca-przewodnik po safari.
Po zakwaterowaniu się w hotelu Oasis, w końcu wykąpaliśmy się, po ponad 30h podróży. Po odrobnie odpoczynku poszliśmy do sklepu spożywczego oraz coś zjeść. Voi jest bardzo lokalne, nie ma  tu chyba nic w europejskim standardzie, jeśli chodzi o restauracje, kawiarnie czy bary. Wszystkie miejsca są dla mieszkańców. Białych ludzi tu praktycznie nie widać.

Poszliśmy spać po 21. Jutro pobudka o 5:30 i całodniowe safari w parku Tsavo East.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz