Obserwatorzy

poniedziałek, 15 marca 2021

14.03 Teotihuacan - słynne piramidy pod Miastem Meksyk... a właściwie to nie

Pomimo zmęczenia, budziłem się rankiem polskiego czasu, czyli w nocy tutaj... ostateczne wstałem chwilę po 7. Ogarnąłem się, śniadanko na tarasie. Poranek chłodny, niby 11st.C ale jakoś nie czułem tego.
 Przyjemnie. I oczywiście słońce! A śniadanie takie:

Potem misja: zdobyć pieniądze. Szukałem bankomatu po okolicy, musiałem tez kupić wodę. Następnie wsiadłem w autobus na Dworzec Północny za 4peso czyli ok. 50 groszy!

Na dworcu kupuję bilet do piramid Teotihuacan (20zl w 2 strony, ok. 1h jazdy w 1 stronę).

Jestem chyba jedynym nie-latynosem w autobusie.
 
Ha! Koronawirus we własnej osobie ogranicza wejście na piramidy (otwarty teren!) Do chyba 1000 dziennie. O 11, czyli 2h po otwarciu obiektu, limit był juz wykorzystany. To nic, ze do wieczora nikogo już tam nie będzie. Ważne, ze te pierwsze 1000 osób mogło tłumnie i bezpiecznie zwiedzać.

Kupiłem lemoniadę i... sombrero. Piramidy obejrzałem przez plot.
 Wracam na znany już dworzec PKS.

Jednak po drodze wpadłem na pomysł, zeby wysiąść wcześniej i podejść pod słynną bazylikę Matki Bożej z Guadelupy. To ta, która wg. Legendy objawiła się Indianinowi w XVI wieku. Olbrzymi targ pamiątek i dewocjonaliów!
Jest i cudowny obraz:


Dlaczego wg. niektórych moich znajomych nie jestem spontaniczny? Bo to nie działa. Posłuchajcie...

Piramidy zamkniete, miałem pecha. Ale po Gladelupie wybrałem się na drugi koniec miasta do słynnego i polecanego Muzeum Antropologicznego. Na miejscu dowiaduję się, ze jest zamknięte. Oczywiście internet podaje sprzeczne info. W  koncu to Meksyk. 

Ale nie poddaję się. Dookoła fajny park, a w nim ponoć  jedyny zamek w latinoameryce. Kupiłem kawe i giga-mufinke za 10zl. Fajny ten Meksyk;).

 Tuptam sobie, tuptam i.. nie zgadniecie co! Zamek zamknięty.

Ale co tam! Jadę na Uniwersytet, który jest podobo największy na świecie. 300k studentów! Jadę metrem na ostatni przystanek o nazwie Universidad. Na spontanie. Wysiadam, patrzę na mape i jestem ponad 2,5km od głównej części kampusu. Kupuje kolejny bilet, wsiadam w metro, jade z powrotem, wysiadam już dobrze i teraz raptem niecałe 1,5km. Ciekawe podejście komunikacyjne do najwiekszej uczelni świata. Zobaczyłem słynną bibliotekę i rektorat. 

Wracam do centrum. Kolejny moj punkt to Torre Latino, czyli swego czasu najwyższy budynek obu Ameryk. Dookoła miasto po horyzont! Coś niesamowitego!
Próbowałem też  lokalnego, ulicznego jedzenia. Ciekawe:)

Bonus: w metrze są wagony tylko dla kobiet oraz dzieci do 12 roku życia. 






4 komentarze:

  1. Piękna i pełna niespodzianek ta podróż. Korzystaj z ciepełka i słonka. Gdybyś się natknął na jeszcze jedno sombrero, to chętnie przygarnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy zatem na kolejne relacje z kolejnych dni!

    P.S. Spontany są fajne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A i dawaj zdjęcie w sombrero!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale miałeś dzień! 🙈😅 Niespodzianka to reguła w tej miejscowości 😆
    Ale widok na miasto wynagrodził wszystkie Twoje próby poszukiwania nowych wrażeń 😍

    OdpowiedzUsuń