Dziś wstałem znowu przed 8. Był spokojny poranek, spakowałem się, wymeldowalem i na 11 poszedłem na free walking tour. Po drodze pokrecilem się po placu Zocalo i kupiłem świeży sok wyciskany z tropikalnych owoców o giga pojemności za 12zł:
Z racji mniejszej ilosci turystów ogólnie, byłem jedyny w grupie angielskojezycznej. Więc w sumie wycieczka prywatna;). I całkiem ciekawa. Po 2h poszedłem pierwszy raz do normalnej restauracji (wcześniej jadłem na ulicy). Za 24zl pojadlem i napilem się:
Meksykańskie jedzenie jest naprawdę bardzo smaczne!
Potem podskoczylem na Plaza Garibaldi, który jest znany z grajacych mariachi. Nie muszę dodawać, że jak tam byłem to akurat nie grali :p.
Następnie wróciłem do hostelu, odebrałem plecak i pojechałem na lotnisko. 1h lot do Oaxaca. I dzielona taxi (colectivo) dojeżdżam do hostelu. W końcu mam swój pokój;).
Idę zobaczyć, czym tu żyje miasto...
Napisz coś jak Meksykanie podchodzą do plandemii. Maski i te sprawy ;)
OdpowiedzUsuń