A same ruiny spoko, przede wszystkim ladnie położone na samym wybrzeżu. Wracając z ruin spotkałem się na chwilę z Tanya i Marcelem, ponieważ wyjeżdżali z Tulum do Playa del carmen.
Następnie prawie 1h jazdy do Coba. Znowu mile zaskoczenie, wyspęp 15zl. Zdziwilo mnie na początku, skad zaraz za wejściem tyle rowerów i riksiarzy. Po kilku min. doszedłem do znaku: jakas piramidka w lewo-1km. Druga w prswo-1km. Zwróciłem i wypozyczylem rower. Raptem kolejne 10zl. Całość super położona w lesie.
Trochę czsu mi zajęło zobaczenie całości. Zglodnialem, wiec po wyjściu z obiektu, zatrzymałem sie małej restauracji kawałek dalej.
Dalej ponownie dluga jazda skuterem. Mialem wejść do Grande cenota w drodze powrotnej, ale byla juz zamknięta. Choc wstęp do niej ponoc kosztuje 70zl!!! Zajrzałem więc do innej cenoty, ale miała byc zamknięta za 20 min, wiec bie bylo sensu wchodzić. Wstep prawie 40zl, a jest malutka!
Wróciłem do hostelu, wykąpałem się.
Ogarnialem tez nafchodzace dni. Jeat kilka mocnych zależności czasowych. I Niemcy wprowadzili obowiazek posiadania testu negatywnego na covid. Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się wrócić!
Pojechałem na kolację do wege knajpy.
A potem jeszcze z ciekawości na wybrzeże. Jest tam strefa hotelowa baaardzo na bogato. Nie pasowałem tam. Ale w innym miejscu wszedłem na plażę. Mocno wiało, ale księżyc super oświetlal okolice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz