Obserwatorzy

niedziela, 26 listopada 2023

26.11 Wycieczka po delcie Mekongu

Nasza dzisiejsza wycieczka łódką po delcie Mekongu zaczęła się o 3:50 nad ranem, wstaliśmy 20 minut wcześniej.
Noc była ciepła, gdy szliśmy z hotelu na nabrzeże za naszą przewodniczką-właścicielką pensjonatu. Wpakowała nas do dwóch łodzi i razem z nią i dwójką Francuzów rozpoczęliśmy podróż w ciemnościach.
Płynęliśmy dwie godziny, około 20 kilometrów do targu na rzece, gdzie ludzie sprzedają swoje produkty prosto z niewielkich łodzi. Po drodze próbowaliśmy zrozumieć, co nasza przewodniczka próbuje nam powiedzieć. Jak wielu Wietnamczyków, nauczyła się angielskiego słuchając turystów i jak wielu Wietnamczyków miała problem z wymową oraz tworzeniem zdań. Bez kontekstu ciężko było ją czasem zrozumieć, ale bardzo się starała nadrabiać braki językowe. Na jedzenie mówiła "mniam mniam", jak ktoś nie zrozumiał, że chodzi o psa, to zaszczekała, a ile mogła to pokazywała pantomimą. Nie można jej było odmówić zaangażowania. Część udało nam się rozkodować, "water factory" to oczyszczalnia ścieków, "erosa" to erozja nabrzeża, "rice factory" to miejsce, gdzie oczyszcza się ryż.

Nasz główny cel tej wycieczki, czyli pływający targ, okazał się nie zbyt okazały. Składało się na niego kilka małych łódek, więc dla nas było to spore rozczarowanie po tak długiej drodze i wczesnym wstawaniu. 
Przynajmniej zdążyło już wstać słońce i zrobiło się całkiem jasno, choć było ledwie po 6 rano. Powodem tak wczesnego działania targu jest to, że ludzie którzy tutaj kupują później odsprzedają większość produktów w mieście. Jedzenie i picie mieliśmy w cenie. Zostało ono zakupione z łódek, więc mieliśmy okazję zjeść, jak lokalni mieszkańcy. Dostaliśmy poczęstunek z ryżem, typowe wietnamskie bagietki banh mi, soki oraz całą masę różnych owoców w trakcie tych kilku godzin na wodzie.
Po zjedzeniu przepłynęliśmy przez mniejszą odnogę rzeki. Uczciwie trzeba powiedzieć, że w delcie Mekongu jest brudno. Ciężko było zrobić zdjęcie bez pływającej folii albo innego plastiku. Czasem widzieliśmy całe worki śmieci pływające sobie wśród roślin i w tym samym kadrze kobiety robiące pranie lub myjące się nad wodą. Warto też wspomnieć o rurach odprowadzających spienioną zawartość wprost do rzeki. Niemniej jednak roślinność nad brzegiem była bujna, pogoda tropikalna, a owoce pyszne.
Dopłynęliśmy do miejsca, gdzie sprzedaje się towar bardziej hurtowo z większych łodzi. Żeby zareklamować, co jest do kupienia na danej łodzi, ustawia się bambusową tyczkę na pokładzie z nabitym na nią produktem. Czasem na tyczkach były tylko bataty, czasem kilka warzyw.
Odwiedziliśmy wietnamski odpowiednik szkółki roślin jadalnych. Małe tutki z liści bananowca są napełniane spalonymi łupinkami ryżu. Później podlewa się je wodą z Mekongu (jest bogata w różne składniki odżywcze, stąd jej brązowa barwa) i wsadza nasiona. Po kilku dniach sadzonki nadają się do sprzedaży.
W planie wycieczki mieliśmy jeszcze fabrykę cukierków kokosowych i fabrykę makaronu ryżowego, wszechobecnie tutaj używanego. W obu przypadkach wiele czynności wykonuje się ręcznie lub z wykorzystaniem dość prostych urządzeń. W tych niewielkich fabrykach mogliśmy wejść do środka i dosłownie zaglądnąć pracownikom przez ramię. Mogliśmy też pomacać gołymi rękami masę makaron z ryżu i manioku. Kilogram wyprodukowanego makaronu ryżowego ryżu kosztował 1,32zł, a potem w sklepie - 2zł.

Na koniec zjedliśmy jeszcze lunch i mogliśmy spróbować swoich sił w produkcji jeszcze innego rodzaju makaronu. Później wróciliśmy na łódkę i popłynęliśmy z powrotem do miasta.
Po dotarciu około 12:30 do Homestay'u spakowaliśmy się i pojechaliśmy, zamówionym przez naszą właścicielkę busem, na dworzec. Na dworcu przesiedliśmy się w autobus sypialniany. Spankobus dowiózł nas po prawie 4 godzinach do Ho Chi Minh, czyli byłego Sajgonu.
W mieście, poza posiłkiem i szybkim rzuceniem okiem na najbardziej imprezową ulicę, nie mieliśmy siły na nic więcej. Jutro są w planie tunelu z czasów wojny wietnamskiej.

1 komentarz:

  1. Dla mnie hardkorowe jest to wstawanie o 3.30. Wolałabym nie widzieć pewnych rzeczy ale się wyspać i być w formie.

    OdpowiedzUsuń