Obserwatorzy

środa, 8 listopada 2023

8.11 Jedziemy do Mandalay

Dzień zaczynamy zaskakująco dobrego śniadania o 7:15.
7:45 zostajemy zapakowani do małego, dostawczego autka.
Po mniej więcej pół godziny dojechaliśmy do miejscowości przy głównej drodze i czekaliśmy na nasz "big bus" do Mandalay. Wyruszamy o 8:30.

Podróż trwała prawie 8h. I nie byłoby w niej nic nadzwyczajnego, gdyby nie 5 czy 6 kontroli po drodze. Kontroli przez wojsko i policję. W jednym miejscu utworzył się nawet kilku kilometrowy korek z tego powodu. Sprawdzano albo nic, albo rzut oka na ludzi, albo nam paszporty. Niektóre posterunki to praktycznie stanowiska bojowe ułożone z worków z piaskiem i karabinem wycelowanym w kierunku drogi.
Czasami szykany i zasieki. Wyglądało dość poważnie, ale procedury przebiegały pokojowo.

Koło 16 dojechaliśmy do dworca na poludniu Mandalay. Obległy nas dosłownie tłumy taksówkarzy. Zamówiliśmy Graba do hotelu. Popularne są tutaj takie motorki 3-kołowe:
Po zostawieniu rzeczy w hotelu pojechaliśmy na poszukiwanie kantora. W jednym bardzo slaby kursy, inny zamknięty. W końcu się udało. Choć dostalem niższy kurs, bo na banknocie 100$ były jakieś mało widoczne pieczątki. Dziwny jest tutaj ten festiwal dolara...

Potem pora na kolację. Znaleźlismy wegetariańską knajpę, jedzenie było bardzo smaczne, choć wyglądała hmm... oryginalnie.
Na koniec zajrzeliśmy do baru na dachu popularnego hostelu. 3 drinki za 15zł ;). Przy okazji wypytaliśmy o atrakcje w mieście. 

Na koniec skorzystaliśmy z naszego hotelowego basenu.
W Mandalay ponoć nie powinno się wychodzić po 20 (godzina policyjna?). W mieście ciężko nie zauważyć zabezpieczeń:
Ciekawe przeciw czemu...

1 komentarz: