Obserwatorzy

poniedziałek, 26 września 2022

23.09 Salar de Uyuni - dzień 1

Dojechaliśmy do Uyuni chwilę przed 6. To małe miasteczko, służące obecnie głównie jako miejsce wypadowe dla wycieczek na pustynię solną. Wyskoczyliśmy z autobusu i było przeraźliwie zimno, raczej poniżej zera. Od razu masa ludzi obskoczyla nas proponując wycieczkę. Półprzytomni poszlismy z jednym gościem do jego biura. Dobrym angielskim opowiedział dokładnie plan 3-dniowej wycieczki, której właśnie szukaliśmy na dziś. Podziękowaliśmy i powiedzieliśmy, że chcemy się jeszcze rozejrzeć. Wyszliśmy znowu na ten mróz i mieliśmy jeden cel: znaleźć jakąś otwartą knajpkę. Po chwili udało się! Znaleźliśmy w miarę ciepłą kawiarnię i uznaliśmy, że zaczniemy od śniadania.
Potem Basia została z bagażami, a Piotrek poszedł biegać po miasteczku od biura do biura, sprawdzając rekomendowane i dobrze oceniane. Po zebraniu ok. 6 opcji, omówiliśmy je razem. Plus minus programy nie różniły się. Kwestia więc ceny i opinii. Wygrała najtańsza, bo właściciel powiedział, że są nam super cenę, żeby mieć komplet w aucie.

Po 8 byliśmy w biurze Red Planet i wysłuchaliśmy dokładnego planu i zadaliśmy szereg pytań. Zapłaciliśmy, podpisaliśmy co trzeba i po 10:30 wyruszyliśmy.
Pierwszy przystanek był zaraz za miasteczkiem: cmentarzysko lokomotyw.
Są tam po prostu zazlomowwne 70 lat temu lokomotywy, obsługujące transport różnych złóż.

Drugim miejscem była wioska, w której 'produkuje' się sól. Nasz przewodnik po krotce opowiedział nam, jak wygląda ten proces. Oczywiście wszystko robi się ręcznie.
Tu mieliśmy też lunch.

Trzecim miejscem był dawny hotel solny już na pustyni. Ale od 9 lat już nie funkcjonuje. Teraz jest tam toaleta i stoiska z pamiątkami.
Pustynia solna robi naprawdę wrażenie! Bardzo surrealistyczny widok. Sól jest bardzo twarda dookoła, nie jesteśmy w wielkiej, sypkiej solniczce.
Kolejny postój to... Klasyczne zdjęcia z tej pustyni.
Następnie jedziemy na 'wyspę' Inchuasi. Podobnych wysp jest na pustyni kilkadziesiąt. Ta jest po prostu 'uturystyczniona'. Słynie z rosnących tu gigantycznych kaktusów. Wstęp ok.25zl 
Po drodze do naszego zakwaterowania zatrzymujemy się jeszcze na zachód słońca.
Wraz ze zmierzchem docieramy do hoteliku. Całkiem ładny jak na miejsce, gdzie się znajdujemy. Jest nawet ciepły prysznic! Oczywiście ogrzewania brak, pomimo ujemnych temperatur w nocy. Dostaliśmy więc śpiwory i tonę koców. Hotelik jest zbudowany, a jakże, głównie z bloków solnych.
Dostaliśmy kolację i poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz