Spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem z Lima free walking tour. Ze względu na to, że nasza dzielnica Miraflores znajduje się ok 10 km od centrum musieliśmy dojechać razem z grupą autobusem, a raczej metrobusem.
Metrobusy w Limie są najszybszym środkiem transportu. Zorganizowane, jak słusznie sugeruje nazwa, trochę na wzór metra- są 2 główne linie kierujące się na północ/południe i wschód/zachód, system bramek i kart. Autobus porusza się jedynie po wyznaczonym bus pasie. Mimo wszystko podróż zajęła nam ponad 30 minut.
Od razu dało się zauważyć, że źle się dzieje w państwie peruwiańskim- ze względu na protesty część ulic była odgrodzona i ruchem kierowała policja. Część była całkowicie zamknięta. Główny plac z fontanną, katedrą i pałacem prezydenckim był w dużej mierze wyłączony ze zwiedzania- nie można było podejść do fontanny w centrum placu a wejścia na plac pilnowała policja. Jak wyjaśnił nasz przewodnik obecny prezydent nie cieszy zbytnią popularnością i obecne obostrzenia mają na celu zminimalizowanie ryzyka zamieszek.
Nie mniej jednak udało nam się zobaczyć główne zabytki i poznać ich burzliwą historię. Zobaczyliśmy główne kościoły, piękne kamienice złotego okresu miasta z balkonami w stylu mauretański, bary z lokalnym jedzeniem.
Później we własnym zakresie zwiedziliśmy Museum Centrale mieszczące artefakty kultury prekolumbijskiej i dwa najważniejsze kościoły w Limie- katedrę i kościół franciszkanów. W pierwszym złożone są szczątki Francisco Pizzara, drugi słynie z katakumb znajdujących się pod kościołem.
Od czasu założenia miasta w XVI wieku przyjął się zwyczaj grzebania zmarłych w obrębie kościoła. Przez 282 lata w tych katakumbach spoczęło ok 25 tysięcy ludzi. Obecnie chowani są tutaj jedynie franciszkanie. Kościół miał do zaoferowania więcej niż tylko kości, znajdowała się tutaj również wspaniała biblioteka z księgami z XVI wieku. Zwykle tego typu obiekty są zabezpieczone szybami albo trzymane w specjalnych pomieszczeniach. Tutaj leżały zwyczajnie na półkach i sprawiały wrażenie jakby czas się zatrzymał 400 lat temu.
Tutaj też można odnaleźć sporą część złota Inków skradzionego z Cusco. Widzieliśmy ogromne ołtarze wykonane całkowicie z tego kruszca.
Z powodu licznych trzęsień ziemi nawiedzających Limę, konfliktów zbrojonych -krwawa wojna z Chile z końca XIX wieku skutkowała zajęciem stolicy i znacznym jej zniszeniem oraz z powodu niekorzystnego, wilgotnego klimatu część zabytków uległa zniszczeniu lub zniknęła na zawsze.
Po intensywnym zwiedzaniu wróciliśmy do hostelu cieszyć się happy hours w barze na dachu. Później poszlismy na miasto kontynuować poznawanie miejscowych drinków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz