Obserwatorzy

piątek, 30 września 2022

29.09 Curacao!

Wczoraj po przylocie o 23 do Bogoty dostaliśmy vouchery na hotel kolację i śniadanie. I po 50zl na taksówkę do hotelu i z powrotem;).

Hotel znajdował się 14km od lotniska (jakby nie było żadnego bliżej...). Kolacja to była kanapka na zimno z szybką i kotletem. Plus sok, jak się upomniałem. Sam pokój ładny. A śniadanie z rana to... kilka plasterków owoców. bez niczego do picia. Tak więc przespaliśmy z 4h i pojechaliśmy znowu na lotnisko. 7:10 wylatujemy.
Lot trwał 2h, zmiana czasu i po 10 znajdujemy się na wyspie Curacao. Znowu poand 30 stopni. Na lotnisku tylko 1 bankomat, który pobiera 50zl od każdej transakcji. Kantorów brak. Dziwne lotnisko. Po chwili czekania pojechaliśmy minibusem do centrum. Cali spoceni dotarliśmy do naszego zakwaterowania.
Po ogarnięciu się poszlismy coś zjeść. Drogo tutaj... Makaron i wrap kosztował 120zl. 
Potem pojechaliśmy minibusem na plażę Mambo. Jest najbliżej Willemstad. Nie ma tu plażowania na ręcznikach, trzeba wynająć łóżko plażowe (24zl). Drink: 60zl.
Gdyby jednak pominąć kwestię cen to wyspa jest cudowna. Wygląda jak kawałek Holandii przeniesiony na Karaiby. Przede wszystkim zabudowa jest bardzo spójna architektonicznie- w centrum i na obrzeżach są podobne i bardzo kolorowe budynki. Jest czysto i miło, plaże przyciągają białym piaskiem i lazurową wodą. Woda faktycznie ma taką akwamarynową barwę jak z folderu biura podróży. Największym zaskoczeniem jest to, co pod powierzchnią. Po Dominikanie nie spodziewałam się cudów jeśli chodzi o nurkowanie. Curacao było dużym zaskoczeniem. W pobliżu falochronu była spora rafa koralowa i mnóstwo ryb. Wystarczyło przepłynąć za niego i wręcz miało się wrażenie, że się jest w wielkim akwarium. To wszystko na jednej z głównych plaż wyspy!  Wreszcie poczuliśmy się jak na Karaibach. No i szczęśliwi jesteśmy że jednak udało się dostać tutaj po tylu  przejściachz liniami lotniczymi i mnóstwem zmian. Choć przez cały  dzień Avianca nie odpuszczała i przysłała maila za mailem, że czas się odprawić na lot i że mamy jeszcze czas żeby podwyższyć standard miejsc. Przez to trochę się czuliśmy jakbyśmy mieli podgląd na alternatywną linię czasową,w której jednak nie zdążyliśmy na swój dzisiejszy lot. Mamy nadzieję, że to już wykorzystuje limit pecha na nasze podróże samolotowe. Dzień zakończył się dobrze- w basenie z drinkiem/ piwem.

1 komentarz:

  1. Teraz to już tylko dobra passa pozostaje :) Tego się trzymajcie :)

    OdpowiedzUsuń